Przez Salon przetacza się fala dyskusji o tym czy - i jeśli, to jak zareagować na ruską prowokację 12.06. W paru słowach pozwolę sobie dołączyć swój głos. Oczywiście nie dać się sprowokować, bo i ruscy i tuscy tylko na to czekają. Więc trzymać nerwy na wodzy i się z daleka. By jednak nazajutrz móc sobie spojrzeć w twarz w lustrze bez obrzydzenia i nieodpartego poczucia, że coś paskudnego po niej spływa, proponuję ugościć ich tak, by zapamiętali na długo. W Warszawie są miliony biało-czerwonych flag, tu mniejsza o to czy właściwego wzoru i koloru. Marzy mi się taki widok: przez miasto idzie "bratni" pochód - a wszędzie flagi polskie. W oknach, na samochodach, w rękach ludzi. A na każdej fladze wyraźny napis: KŁUSZYN 1610.
I żadnych burd, żadnych okrzyków wrogich, ale i przyjaznych. Po prostu obojętna cisza. I flagi. I Kłuszyn. I niech sobie idą przez miasto. Na stadion dotrze kilkadziesiąt tysięcy kipiących z wściekłości i upokorzenia Rosjan, którzy do tego nie mieli na kim tej narastającej furii po drodze wyładować. Więc, a będą na pewno podpici, zatem tym bardziej agresywni, najciekawsze zacznie się na stadionie. A jedynym dostępnym wrogiem będą służby porządkowe, policja - więc ci będą musieli interweniować (stadion, kamery, telewizje całego świata). No i się zrobi naprawdę ciekawie.
Wszystkich, którzy są w Warszawie, zachęcam do rozpropagowania tego pomysłu. Pozostały dwa dni, więc czasu jest dosyć. Ma ona kilka plusów: ten bieżący - storpeduje przemyślny plan kolejnego upokorzenia Narodu. I ten na przyszłość - przed następną tego typu prowokacją druzia dobrze się zastanowią. Oczywiście pod warunkiem, że akcja będzie masowa. I udana.
Nie mieszkam w Warszawie, więc jedynie tą drogą mogę tylko podpowiedzieć pomysł i zachęcić do jego realizacji. Przy okazji przestrzegam przed rozpoczęciem teraz licytacji na to kto ma lepszy koncept. Skutek będzie taki, że świetnych i świetniejszych pomysłów będzie 500, ale żaden nie zostanie zrealizowany. A wtedy jedyny efekt będzie taki, że znowu pozwoliliśmy się bezkarnie upokorzyć.
Zostały dwa dni - tylko i aż.
Pozdrowienia